poniedziałek, 9 kwietnia 2012

wesoło smutno

poczytałam forum i zaczełam analizować zachowania sierściuchów.
Lucek to chyba jest u nas szczęśliwy ... zaraz będa 2 miesiące, gdy mieszkamy razem i Lucy zdaje się zachowywać jak radosny kot. Je gdy ma ochote, daje sie glaskac, przychodzi i trąci pyszczkiem czasem, a rano podgryza pięty. Za myszką pobiegnie, za piórkami lata, a wieczorem rozwali się na środku podłogi i demonstruje jaki jest dłuuuugaśny. Pougniata czasem, baranka strzeli, a wieczorami miauknie donośnie - w końcu chce pogadac! :)
Lili zaś ... niby dobrze, niby głodomór (choć odkąd pojawiły się auto-miski apetyt jakby się zmniejszył), niby za myszką pobiegnie, a czasem pokotłuje się z Luckiem po podłodze. Ale jakby ... coś nie tak. Jakby się nie uśmiechała. Mruczy rzadko, wczoraj kilka razy przyszla leżeć obok mnie na kocu, ale gdy tylko zapadała w głębszy sen wybudzała się gwatłownie i mnie gryzła lub drapała... Feliway w kontakcie, ale chyba nic nie daje ...

czy są jakies sposoby, by uszczęśliwić kota?

1 komentarz:

  1. Czas, obserwacja i miłość. W końcu zrozumie,że to jej dom i będzie szczęśliwa :)

    OdpowiedzUsuń