niedziela, 4 marca 2012

ale za to niedziela

spiesze doniesc, ze dzisiejszy dzien nie byl przyjemny dla siersciuchow. Lili od rana lezala z trudem oddychajac, podejrzewalam, ze juz padnie. pojechalismy wiec do pani Wet, zbadalismy pacjentke (juz przestaje robic histerie podczas zastrzykow, ale moze to kwestia samopoczucia) i okazalo sie ze ma 41 stopni goraczki! nawet jak na kota, to duzo:( szybciutko dostala leki obnizajace temperature i troche wspomagaczy. potem duzo spala, a teraz wyglada na to, ze idzie ku dobremu. apetyt moze jeszcze nie wrocil, ale skosztowala kilka kesow saszetki Royal, ktora dzis dostala w prezencie od rodzicow:), teraz nawet poucza Lucyfera posykując od czasu do czasu na niego - to najlepszy znak, ze zdrowieje:) jutro jedziemy na wizyte kontrolna, ale na pewno bedzie dobrze:)
Lucek natomiast od rana dokazuje! bardzo ucieszyl sie z wizyty gosci, wpałaszował swoją część saszetki, nastepnie dobral sie do miseczki Lili;-) poniewaz widzial rodzicow pierwszy raz troche swirowal i nie dawal sie za bardzo glaskac, ale na pewno przy nastepnych odwiedzinach sie poprawi - bo juz pozna, ze to nie zadni obcy:)) w czasie podrozy do doktora nie mogl usiedziec w transporterze! w powrotnej drodze M. pozwolil go wypuscic, wiec zaczelo sie zwiedzanie samochodu. najchetniej, to by prowadzil! nawet nie probowalam wciskac go spowrotem do transportera, z samochodu do domku doszlismy na łapkach:)

dzień pełen przygód, a teraz juz wskakujemy pod kołderkę. jutro poniedzialek, tez czeka nas sporo pracy.

howgh!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz