czwartek, 15 maja 2014

nie śpię a wy

Śpicieeeeee? Ja nie. Biegam tu i tam, za oknem dużo się dzieje, a ta Duża u której mieszkam pozasłaniała okna. A na dworze jest tak fajnie!!! Chociaż … chodzi tam taki wielki czarny kocur i ostatnio mnie gonił i nie zdążyłam uciec. Bardzo bolała mnie łapa. Duża to zauważyła, i za kare woziła mnie samochodem, a potem taka inna pani mnie dotykała i ogoliła mi futro. A potem wróciłam do domu, ufff, na szczęście bo ja już nie wiem kiedy oni mnie zabierają to czy ja wróce czy nie. Ale wróciłam. I potem musiałam sie chować co wieczór bo mnie łapali i jakieś takie dziwne rzeczy robili, że mnie szczypało. 
No ale już im przeszło. Mi też na szczęście. Łapa już mnie nie boli, i nawet Duża przestała mnie ganiać i już mnie nic nie szczypie. W ogole Duża jakaś milsza taka jest. Spać mi pozwala na kołdrze, głaszcze mnie co rano, fajna jest:) Nie chciałabym, żeby mnie oddała gdzieś. Ja już nie chce się przeprowadzać:( 
A w ogole to bym chciała jej jakoś podziękować, co nie, że tu moge mieszkać i że mnie już tak nie łapie, no ale troche się boje oddalać od domu i nie moge jej nic przynieść w podzięce. No ale łapie jej chociaż owady i pająki. Ona wtedy mnie goni, więc nie wiem, czy to dobrze, czy źle, bo ona czasem jak mnie goni, to wcale nie chce mnie szczypać, tylko głaskać. Kiedyś się naucze co ona chce. 
No to juź kończe, ide powyglądać, ciemno już, ale ten czarny kocur czasem przychodzi i nas podgląda, to idę pilnować, żeby nie szpiegował. Lunka.

spię w makach, hejka!

wtorek, 13 maja 2014

trzeba wziąć sprawy w swoje łapy …

No mieszkamy tu już jakieś sto lat, a matka oczywiście nie ma czasu nic napisać. Bo to lata do fabryki, albo z odkurzaczem, albo jeszcze z czymś innym. No ale na szczęście czasem zostawia włączonego laptopa i wszystkim mogę zająć się ja - królowa. Nie rozumieją te człowieki, że i kot musi czasem skorzystać z komputera, kotobuka odwiedzić, słit focię wrzucić. A ta matka ciągle tylko "zejdź", "nie siadaj tu", "odejdź" albo "tylko nie na kompa". Dobrze, że mi pozwala wyjść na dwór czasem. Futro mogę przewietrzyć, zjeść jakąś sensowną trawę, bo w donicy to ciągle zasuszona. O, przyniosłam nawet matce ostatnio sikorkę. Retyyy jak ja się napracowałam! Trzeba było się zaczaić, złapać i przytachać do domu. No łatwe, to to nie było. A ta w pisk! Nic nie docenią człowieki, kot się napracuje a tu zero wdzięczności. Dobrze, że chociaż mnie pogłaskali. I od razu zaczęli na ręce brać, fuuuuj! Ludzie, relax, ptaka nie umiecie złapać???? Noooo a sikoreczkę to zaraz zabrali, bo podzielić to się już  nie podzielą! Niewdzięczni.

Muszę iść do miski, bo chyba ta łaciato-ruda zjada moje chrupki. Uh, nie ma spokoju.


Lili