czwartek, 29 marca 2012

przygoooodaaaa!

ponieważ u rodziców niedługo zamieszka Antoś postanowiliśmy sprawdzić jak obecnie zamieszkujący jedyny kot Filip zareaguje na czworonożnych przyjaciół. oczywiście była to też próba dla naszych futerkowych:) spisały się po prostu na medal! wprawdzie było trochę niepokoju w trakcie jazdy, szczególnie że po raz pierwszy siedziały same na tylnim siedzeniu, razem, przypięte specjalnymi kocimi pasami dla podróżujących kotów:) ale udało się:) u rodziców też zachowywały się wzorowo. Lili zwiedzała, a Lucy prawie w ogóle nie panikował - nie chował się po kątach tylko też, wprawdzie cały w nerwach, ale zaglądał w każdy zakamarek. Filip był lekko zdezorientowany, ale z każdym z kociaków przywitał się tryknięciem pyszczka:) wizyta była niezwykle udana, a my dostaliśmy pyszny obiad:))))

sądziłam, że takie przygody zmęczą Lil i Lucka, a skrycie liczyłam, że może nawet zbliżą? nic podobnego. już po powrocie zaczęły się ganianki i walki na kafelkach. futro już leci. aż się boję jaki jest kolejny etap ...

środa, 28 marca 2012

przy porannej kawie ...

... kawa dla mnie, ale raczej powinnam napic sie melisy. Od rana mamy tutaj sajgon! Chyba, a raczej NA PEWNO wszystkie futrzaste sa juz zdrowe, albowiem od rana biegaja, ganiaja sie, a jak juz sie zlapia to kotłują się na podłodze! hm. nie o taka KOCIĄ SOCJALIZACJĘ mi chodzilo.

wtorek, 27 marca 2012

diabełki

w ubieglym tygodniu kociaki po raz pierwszy zostaly same w domu na dwa dni. no, nie takie same - moi rodzice przyszli je odwiedzic, odkarmic, oprzatnac i nawet wyglaskac! udalo sie to jakos przezyc bez wiekszych ekscesow. no, moze procz tych dziwnych zmian w zachowaniu ;-) ...

... otoz mnie nie bylo w domu przez tydzien, a KociegoTaty przez dwa dni. wrocilam w piatek w nocy i kociaki jakby nie te. Lil - zdrowa i piekna, z wypielegnowanym futerkiem od razu przybiegla sie przytulic! Lucek niestety mnie nie poznal, ale po paru chwilach dal sie poglaskac. Wiec moze zaskoczyl, ze ja to ja:)
Pozniej juz bylo tylko lepiej. Lil nadal potrafi uderzyć łapką, gdy jej cos nie odpowiada (choc do konca nie jestem pewna, czy to przypadkiem nie dlatego, ze chce sie bawic?). Za to posiadła zwyczaj lapania w zabki i przygryzania reki. Lucy coraz bardziej dokazuje. Nawet! ganiaja sie miedzy soba i uderzaja lapkami. Na poczatku sadzilam, ze to Lil chcac pokazac kto tu rządzi i ustawia mlodego. Tymczasem Lucek to niezly numerant - gdy Lili sie odwroci on sie na nia zaczaja i ... pac! czasem sie martwie, ze one ze soba walcza, a nie jest to zwykla zabawa. dziewczyny z forum jednak mnie uspokajaja - poki nie leci futro jest OK. oby!

wtorek, 13 marca 2012

Lili

... lezy przy drzwiach czekajac na KociegoTate i chrapie!!!!!! słyszał kto, żeby taka kocia panna chrapała? ano chrapie. ale kto by nie chrapał po pysznych kąskach łososia, prosto z lodowki. zimny jeszcze jakos sie daje wcisnac, przy okazji chłodzi nadżerki w pyszczku. a gdy podaje KociTata, to kociej pannie wręcz nie wypada odmówić.
trzeba by umyć futerko. i w ogole się troche ogarnąć. no ale nie narzekajmy. ważne, że apetyt powoli wraca. i oddychać się da, przez nosek. boli nosek, wiem, ale właśnie dlatego musimy go smarować mascią z witaminkami. będzie dobrze. musi być.

sobota, 10 marca 2012

kocie siły potrzebne!

smutno.
Lili jest powaznie chora. Od ostatniej niedzieli sytuacja jest naprawde zla. Zaczelo sie od niedomagania - kociego kataru, ktory zlapala od Lucentego. Niestety, katar przerodzil sie w cos strasznego, czego nawet nie dalo sie zdiagnozowac. Zapchany nosek, szmery w plucach, Lili po prostu zaczela nam tutaj umierac ... Nie miala sil sie ruszyc. Przez caly tydzien, codziennie jezdzilismy do lecznicy na kroplowke, bo kociak totalnie sie odwodnil. Zrobilismy miliard badan i postawiono nam diagnoze - kardiomiopatia. Leki do konca zycia. Za namowa dziewczyn z forum miau.pl udalismy sie do swietnego specjalisty - kociego kardiologa - doktora Aleksandra Korzeniowskiego. Doktor Alek zrobil Lili usg, przeanalizowal zdjecia rentgenowskie i - co za ulga - serduszko Lil jest zdrowe! postawiona diagnoza byla bledna. Pozostaje pytanie - co jej jest? Doktor Alek powiedzial ze moze to byc bardzo silna infekcja wirusowa, nie wiadomo jakim wirusem spowodowana. W 'Czterech Łapach" dostalismy kroplowki do domu - nie musimy juz codziennie jezdzic do Animala. Lili wyjeto tez velfron - kroplowke podajemy podskornie. Rano trzy zastrzyki, w poludnie tabletki i duzo duzo milosci. Nie wiem co jeszcze mozemy zrobic. Wczoraj probowalismy tez inhalacji - o dziwo Lil calkiem sie to spodobalo. Niestety nadal nie chce jesc - wciskamy na sile karme dla rekonwalescentow na zmiane z Calo-Pet - rybna, wysokokaloryczna pasta. 

Za to Lucyfer ... on chyba jest chory na adhd :))) Od wtorku dokazuje, szaleje, biega, gryzie! Wyjada wszystko, co podajemy Lil, szczegolnie te wysokokaloryczne wynalazki. To powoduje, ze ma jeszcze wiecej energii!!! 

Dobrze ze chociaz on. Ja juz powoli trace sily ... Kocia energia potrzebna od zaraz!!!


Lili pod kroplowka, jeszcze w lecznicy

szalony kot;-)

niedziela, 4 marca 2012

ale za to niedziela

spiesze doniesc, ze dzisiejszy dzien nie byl przyjemny dla siersciuchow. Lili od rana lezala z trudem oddychajac, podejrzewalam, ze juz padnie. pojechalismy wiec do pani Wet, zbadalismy pacjentke (juz przestaje robic histerie podczas zastrzykow, ale moze to kwestia samopoczucia) i okazalo sie ze ma 41 stopni goraczki! nawet jak na kota, to duzo:( szybciutko dostala leki obnizajace temperature i troche wspomagaczy. potem duzo spala, a teraz wyglada na to, ze idzie ku dobremu. apetyt moze jeszcze nie wrocil, ale skosztowala kilka kesow saszetki Royal, ktora dzis dostala w prezencie od rodzicow:), teraz nawet poucza Lucyfera posykując od czasu do czasu na niego - to najlepszy znak, ze zdrowieje:) jutro jedziemy na wizyte kontrolna, ale na pewno bedzie dobrze:)
Lucek natomiast od rana dokazuje! bardzo ucieszyl sie z wizyty gosci, wpałaszował swoją część saszetki, nastepnie dobral sie do miseczki Lili;-) poniewaz widzial rodzicow pierwszy raz troche swirowal i nie dawal sie za bardzo glaskac, ale na pewno przy nastepnych odwiedzinach sie poprawi - bo juz pozna, ze to nie zadni obcy:)) w czasie podrozy do doktora nie mogl usiedziec w transporterze! w powrotnej drodze M. pozwolil go wypuscic, wiec zaczelo sie zwiedzanie samochodu. najchetniej, to by prowadzil! nawet nie probowalam wciskac go spowrotem do transportera, z samochodu do domku doszlismy na łapkach:)

dzień pełen przygód, a teraz juz wskakujemy pod kołderkę. jutro poniedzialek, tez czeka nas sporo pracy.

howgh!

piątek, 2 marca 2012

koci szpital

koci katar nie ustepuje, wiec musielismy udac sie do Pani Doktor po antybiotyk. dwa razy dziennie po 1/4 tabletki, dodatkowo witaminki i zakraplanie oczu. Lucyfer caly czas kicha jak szalony, Lili troche rzadziej, ale przynajmniej wrocil im apetyt. Wizyte kontrolna mamy w poniedzialek, ale obawiam sie ze do tego czasu nie pozbedziemy sie choróbska:(
kociaki byly naprawde markotne, caly dzien spaly i nie dalo sie ich do niczego zachecic. nawet kabanosy nikogo nie kusily:( na szczescie juz po pierwszej porcji antybiotyku chec do zycia zaczela powoli wracac. nawet bawilismy sie myszkami!!!
prosimy o przesylanie duzej ilosci pozytywnej energii:)))

chorowitka pod kocem

chorowitek na parapecie