wtorek, 13 maja 2014

trzeba wziąć sprawy w swoje łapy …

No mieszkamy tu już jakieś sto lat, a matka oczywiście nie ma czasu nic napisać. Bo to lata do fabryki, albo z odkurzaczem, albo jeszcze z czymś innym. No ale na szczęście czasem zostawia włączonego laptopa i wszystkim mogę zająć się ja - królowa. Nie rozumieją te człowieki, że i kot musi czasem skorzystać z komputera, kotobuka odwiedzić, słit focię wrzucić. A ta matka ciągle tylko "zejdź", "nie siadaj tu", "odejdź" albo "tylko nie na kompa". Dobrze, że mi pozwala wyjść na dwór czasem. Futro mogę przewietrzyć, zjeść jakąś sensowną trawę, bo w donicy to ciągle zasuszona. O, przyniosłam nawet matce ostatnio sikorkę. Retyyy jak ja się napracowałam! Trzeba było się zaczaić, złapać i przytachać do domu. No łatwe, to to nie było. A ta w pisk! Nic nie docenią człowieki, kot się napracuje a tu zero wdzięczności. Dobrze, że chociaż mnie pogłaskali. I od razu zaczęli na ręce brać, fuuuuj! Ludzie, relax, ptaka nie umiecie złapać???? Noooo a sikoreczkę to zaraz zabrali, bo podzielić to się już  nie podzielą! Niewdzięczni.

Muszę iść do miski, bo chyba ta łaciato-ruda zjada moje chrupki. Uh, nie ma spokoju.


Lili


1 komentarz: